Po cichu
W środku nocy
Czarne niebo patrzyło miliardem oczu obojętnych
Przyszła od strony zagłówka
Pochyliła się i zaśpiewała dla niego
Ucisnęła piersiową klatkę
On jękiem w bólu krótko wtórował
Bez świadków, byli sami
Zabrała wszystko, co dotąd w sobie ocalił
Zostawiła otwarte oczy i usta
Gdzie indziej poszła
|