W co zechesz.
Kolejny leniwy dzień
powietrze pachnie deszczem.
Ty chwytasz mnie za dłoń
i prosisz bym posłuchała Cię wreszcie.
Ja śmiejąc Ci się w twarz pytam który to już raz
przyszedł odpowiedni czas na zemstę.
Nie wypowiesz już żadnych magicznych słów
bo nie uwierzę już w to – co zechcesz.
Odpycham Twoją dłoń
mówiąc mam już dość
Twa nieobecność była mi na rękę.
marta89
|