Knajpa samotnych frajerów
Wśród życia, wśród śmierci, wśród spraw nieistotnych,
Ja trafiam do knajpy dla frajerów samotnych,
Gdzie nie ma ateistów, lecz nikt w Boga nie wierzy.
Tu piwo spijają samotni frajerzy.
Tu pijesz do końca, lecz nigdy do zera,
Bo zero oznacza innego frajera.
Tu tylko samotność, miłości nie trzeba.
My tylko do piekła, my nigdy do nieba.
My nigdy na trzeźwo, my zawsze na bani:
Frajerzy samotni, nigdy nie kochani.
Tu żyją.
Tu piją.
Skręcają papierosy.
Tu chleją,
Siwieją
I wyrywają włosy.
Tu nawet nóż miły,
Gdy zbliża się do żyły.
Tu szczęście i miłość to dawne dzieje.
Tu wszyscy stracili już wszelką nadzieję.
Ci losem innych nigdy się nie wzruszą.
Nie chcą tu być, lecz chyba muszą.
W ogóle nikt innymi się nie przejmuje.
Każdy zbyt wiele przykrości sam odczuł, lub odczuje.
Spójrz tam, w kąt. Tak, tam siedzą poeci.
Jedni bezdzietni, inni z trójką dzieci.
Oni wraz ze mną najbardziej samotni
I, tak jak ja, wiecznie bezrobotni.
Lecz tu każdy samotny, nikomu los nie służy.
Tu każdemu życie zbrzydło, każdego życie nuży.
Więc gdy twoje życie się zbliży, lub będzie równe zeru,
Wstąp do nas. Do knajpy samotnych frajerów.
Marfarte_Deroni
|