Pełnia strachu
Mój spokój wyrwał mi znów silny księżyc
Spoglądający z pełną uwagą, ze złością w oku
Przed wyrzekającym się nas, gwiazd obliczem
Kiedy on, jak urojony generał nocy, przemierzał swoją część nieba
Naszą pozycję uważnie kontrolując
Moje wnętrze otworzyło się nagle jak wielka skrzynia
Wpadłem gwałtownie do jego ciemnego środka
Wrażliwość osiągnęła wysoki stopień, parzyła
Byłem obdzierany z marzeń i nadziei
Jak silnie krwawiąca rana
Rozdrapywana pazurami strachu
Jego bezkarnością do szpiku kości przerażony
|