lights

Drżącymi podmuchami powietrza Cię wołam.
Bezpretensjonalnie nieuchwytny stoisz po drugiej stronie rzeki.
I uśmiechasz się -
a oczy Twoje utrzymują na powierzchni.

Rozchylam wnet wargi, chcąc zatrzymać Cię na dłużej.
Tragicznie odległe Twe serce od moich chudych rąk.
Oczyma radośnie przewracasz -
a śmiech Twój właściwą wskazuje drogę.

I już drobne pięści na koszuli idealnej zaciskam.
Wokoło ohydnie codzienny teatr ludzkich kart uderza w nasze ciała.
Wśród nich Ty -
a światła znów odzyskują stałą barwę.

Roziskrzonymi oczyma odnajduję talię Twoich uczuć.
Klatka piersiowa na ostre strzępy nagle rozerwana, woda wlewa się do krtani -
a serca, a oczy, a śmiech, a ciała wspólnym światłem określają tlen.


Lazareth

Średnia ocena: - Kategoria: Miłosne Data dodania 2013-01-03 20:08
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna Lazareth < wiersze >
Oposik | 2013-01-03 20:22 |
Podoba się
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się