Na granicy
Wariacja
zasiałam w myślach wiatr
teraz zbieram burzę
parę puszczam z ust udając, że palę
przygryzam suche wargi
w bezmiar nocy patrzę
popijając zimną kawę
i gwiazdy proszę, by w paru miejscach
by skończył się już świat
w końcu zaprosiłam cię na koncert
może nie wyglądam wyjściowo
i w ciasnym salonie udaję,
że sama dla siebie jestem bogiem
z pełną tolerancją innych wiar
popadam w paranoję
sklejam równoważniki zdań
na poplamionej kartce
zużytym prawie piórem
w rogu skórzanej kanapy
bo zabrakło pustych kątów
olkasz1
|