myśli
Oka nie może zmrużyć nocą,
o poranku pierwsze skrzypce gra,
powraca ze zdwojoną mocą
wciąż przeszłości nie zakryła mgła.
Pamięta ciepło silnych dłoni,
namiętny uścisk zmysły budził,
pragnęła nagość swą zasłonić,
czasem mijającym ostudzić.
Ale ciągle na czoło spada.
Jak niepokorny kosmyk włosów
uwalnia się, chociaż układasz,
utrzymać w ryzach go nie sposób.
Właśnie widzi w szeleście kroków
wyciągnięte do przodu ręce.
Jasna postać jawi się z mroku
powoli, z uśmiechów naręczem.
Za chwilę przejrzą się w źrenicach,
wybuchnie ust rozgrzanych ogień,
spleciony odleci w mgławice
warkocz z ciał zanurzonych w sobie
lew
|