P o d r ó ż
dogonić wiatr
i wskoczyć na jego bezbarwne skrzydła
aby poniósł hen po bezdrożach
ponad lasy wysokie
ośnieżone szczyty gór
błękit jezior
rwące strumyki
na zielone łąki
do miejsc
w których odpocznę strudzony
nabiorę sił i ruszę w dalszą drogę
aby odwiedzić nieznane zakątki
ciesząc oczy cudami natury
poczuć we włosach jego moc
porywającą wysoko z lekkością
w chmury
otrzeć się o marzenia
doznać lekkości i delikatności
jak dotyk czułych dłoni
i popłynąć z jego podmuchem
jak po słonych wodach mórz
czując w żaglach siłę
usłyszeć jego głos
przeszywający ciało na wskroś
jak strzała amorka
docierająca do wnętrza
a kiedy oczy w oddali
ujrzą przeznaczenia czas
w uszach zabrzmi cisza
zeskoczę z wiatru skrzydeł
na upragnioną ziemię
przemówią zamknięte usta
podam płomień swojej lampki
w wyciągniętych dłoniach
zapłoną rozmarzone oczy
i wypowiem słowa
płynące z głębi duszy
28.10 - 29.10.2003.
kazap57
|