i zapisałam wszystko w kącikach ust
pamiętam niekończące się podróże sankami
prowadzone ojcowską dłonią zabierały mnie w nieznane
do twarzy mi było w czapeczce z pomponem
głośny śmiech straszył ptaki
odlatywały zrzucając na głowę śnieżne marzenia
dziś nie potrafię już gonić smaku krówek
smutne oczy pluszowego misia nie układają moich snów
a zakurzone sanki pilnują słoików z przetworami
Nechbet
|