graZa kurtyny dobiega mnie pomruk sali wypełnionej dziwnymi twarzami ,ubrany jestem w kostium w kropy czapa spiczasta i doklejony długi nos ,wzdryga mną strach czy podołam uszczęśliwić śmiechem tłum pomruk wzrasta niezadowolenie przerasta moje obawy ,czyjaś ręka popycha mnie na scenę ,ostre światło oślepia i potykam się o własne nogi wpadając w orkiestrę ,śmiech burza oklasków ,śmiech co daje ulgę ,udało się przeżyć |
|
|