Śmierć
Ogień narasta i coraz mocniej grzeje
Wiatr się wzmaga i silniej wieje
Woda się podnosi, rozpoczyna zatapiać
Ziemia się trzęsie, zaczyna domami trząsać
Cztery żywioły tańczą w akordzie końca
Trzy dni ciemności, bez grama słońca
Mrok pobudza strach, budzą się demony
Trąby apokalipsy, to zniszczenia dzwony
Ukryte pragnienia i żądze znowu w ludziach górą
Ludzkość oddzielona o Boga jakby czarną chmurą
Wnętrza każdego palą jego grzechy
Nie ma już ucieczki i nie ma uciechy
Wszystko co ciemne się wypala i wyżywa
Codziennych samobójstw i morderstw się nie ukrywa
Przed tym człowiek się nigdzie nie ukryje
Kilku pokornych być może przeżyje
Czas apokalipsy i czas końca
Niewyobrażalny gniew Boga Ojca
platek_sniegu
|