cierpienie
szpitalny korytarz, cisza
stukot butów odbija się echem
porażający zapach cierpienia
mijasz uchylone drzwi sali
spoglądasz ukradkiem
kobieta wije się z bólu
oczy wołające litości
wargi zastygłe w grymasie
idziesz dalej sztywna
w bezsilności
pytasz Boga
po co to cierpienie
niesprawiedliwie dane
masz serce w gardle
ciało nieswoje
maskę na twarzy
ukryłaś oczy za ciemne szkła
niech nie widzą przerażenia
mijasz kolejne drzwi
następne wołanie o pomoc
coraz mniej siły by dojść
gdzie obcy człowiek
wyda wyrok niczym Bóg
stoisz przed drzwiami
odarta z odwagi
łapiesz oddech, wchodzisz
nie da się uciec od losu
22.10.2005
Wiesława_Barbara
Senanta
|