Banał
Właśnie wtedy poczuła,że jej stara, poszarpana dusza - znika.
Tak po prostu, niemożliwie naturalnie, chowa się w próżni. Powoli lecz uparcie.
Właśnie wtedy, gdy była już nieuleczalnie pewna, że dawno ją zgubiła, pokrywając ją grubą warstwą szarego kurzu, który dostojnie i ospale osiadał się na całości, tuszując, co niektóre, mniejsze, blizny minionych dni.
Kleista ciemność, gasząca wszystkie najmniejsze blaski, gościła już od dawna, rutynowo.
Zawsze w braku zwykłego ciepła, dwóch jakże niezwykłych dłoni.
Trwając w odrętwieniu, znieczulona ogromem ich miłości,
gdy kolejne słowa, gesty i brak wiary w czystość i piękno, rozrywały jej serce na strzępy...
Widziała po raz kolejny przeszłość, z której nie potrafiła się uleczyć, mimo morza sił włożonych w próby zapomnienia.
Bardziej jednak, odczuwała narkotyczne wyobrażenia o idealnej przyszłości, których tak nienawidziła, a które w spół trwając z nadzieją nadal trzymały ją przy życiu.
Takie historie przecież się nie zdarzają.
Lethien
|