moje słońce
pozostawiona na pastwę własnej wyobraźni
potargana wilgotnym wiatrem wiosny
modląc się by płomienie w tych oczach nie wygasły
myśli rozrzucam żeby w mur nie urosły
na rozstaju dróg jak przydrożna wierzba wyrosłam
uparcie trwam w milczącym niepokoju
znowu gałęzie wysoko ku niebu uniosłam
wierząc że to słońce jest nadal moim
szybcia
|