Seifert i ja w powszednią niedzielę
kolorowe parasole tłum na rynku
poprosze to co zawsze w
niedzielne południe kawa
ciastko woda z cytryną
miła ta kelnerka ma
smutny usmiech w oczach.
czeski jest taki łagodny
milovaná žena
mała dziewczynka
podała mi pluszaka
polski zgrzytliwie
cudza żona
znowu niedziela
chciała byc ważna.
nie przeczytasz wiersza
tłumaczyłem go dla ciebie
Ja
klątwa kuleje na moich nogach
zbawienie może roześmieje sie
oczami dziewczyny w sukience
z moich marzeń westchnieniem
wyszepcze moje imię przestane
pytac gdzie jest niebo zgubię
drogę znikąd donikąd
Seifert
|