Piękna bestia

W ciemnej jak bezgwiezdna noc alei
czyha wygłodniała wściekła bestia
ma dzikie drapieżne ślepia
i ostre jak brzytwa kły
wyje do księżyca budząc strach człekokształtnych
gdy natrafiłem na to monstrum
śmierć zajrzała mi w oczy
założyłem okulary przeciwlękowe
wiec nie odczułem trwogi
odważnie podszedłem w kierunku atramentowego ponuraka
dopadł mnie przerażający głód
przed starciem musiałem się pożywić
z plecaka wyciągnąłem chleb
i kilka kotletów
uznałem że będzie uczciwiej
gdy podzielę się pokarmem z przeciwnikiem
aby walka była wyrównana
piesek zamerdał ogonkiem
zza śmietnika wybiegły cztery małe szczeniaczki
chyba to, koniec pojedynku
pogłaskałem po sympatycznym łebku wielką matkę
puszyste kłębki posiliły się moim obiadem
bezimienny człowiek i pięcio psiowa wataha
podążyli w mroczne czeluści wszechświata
Morfeusz zaczął już przygrywać
księżycowa pieśń
wtulając się w cieplutką
czarną sierść zasnąłem


Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2013-06-07 11:19
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się