Księżyc
Spóźniony księżyc wyszedł zza chmurki,
Jeszcze półnagi, jeszcze zachwiany,
Nadszarpnięty bezmiarową siłą rzeczywistości,
Abstrahując od czułości,
Zmieścił sie w sile swej namiętności,
Zniszczył to co nigdy nie istniało,
Niczym pył na płótnie,
Zmiótł z siebie krople dojrzałości,
Skrywał odcień ohydnej niestałości,
Bezkresny trud swej możliwości,
Zachował skojarzenie, wyolbrzymił spojrzenie,
Usunąwszy bezszelestność,
Skoczył na ziemię i tylko ziewną.
mariiposa
|