Marzenie Jaśka
*
Góralu, czy ci nie żal
góralu, wracaj do hal!
A góral ubrał teksasy, trampki,
kurtkę z napisem Love,
torbę na ramię zarzucił,
nałożył czapkę
z daszkiem na głowę…
i w Polskę ruszył!
Jeszcze nie wiedział
i nie był pewien,
czy wybrać kierunek na morze –
tyle te cepry opowiadały
o mewach z portowych tawern,
więc chciałby je poznać…
mógłby poza tym
nogi w morzu wymoczyć,
pochlupać się w słonej wodzie,
a potem rozciągnąć gnaty
na piasku gorącej plaży
i tak zwyczajnie
poleniuchować, pomarzyć…
A może lepiej iść na Mazury
i poznać w końcu krainę jezior…
pływać na barkach i rybki łapać!
To ci przyjemność, nie to, co góry!
Rano żagle naciągać na starej łajbie,
a wieczorem siedząc na mostku
z fajką w zębach, nogami w wodzie,
słuchać szant żeglarskich
snujących się po jeziorze…
a gdyby do tego znalazła się jaka
niczego sobie córka rybaka…
Tak zamyślony, niezdecydowany
właśnie otwierał bramę drewnianą
rodzinnej starej sadyby,
gdy w ciszy budzącego się ranka
rozległ się dźwięczny głos Maryny –
- Jasiek, czyś ty zwariował,
gdzie leziesz, wracaj no tu do mnie,
słyszysz, owieczki beczą,
trzeba je na redyk pognać!
Góral tęsknie spojrzał na północ,
łezkę rękawem otarł …
potem spojrzał na góry…
westchnął dwa razy głęboko –
- eh, żal hal, żal, bo wierchy miłuję…
i Maryny żal, bo ją kocham!
*
emerytka
|