Sytuacja dokładnie taka sama jak w poprzednim przeze mnie skomentowanym wierszu - niekonsekwencja w kwestii rymów, których ciężar i niezgrabność odbijają się na przekazie. Można też zrezygnować z powtórzeń słowa 'bóg' i zrezygnować z ostatniego wersu pierwszej zwrotki (powtórzona myśl z drugiego wersu), co za dużo to niezdrowo. Poza tym w przedostatnim wersie brakuje 'ę' przy 'chcę'. Treść jest dla mnie trochę niezrozumiała, zwłaszcza ta część o byciu napełnionym boskimi dopalaczami (ten epitet szczególnie do gustu mi nie przypadł, zwłaszcza, że to ma być wiersz 'uduchowiony'), gdy kocha się bliskie osoby (sama miłość nie wystarcza? czym więc jest ten bóg, że trzeba go nam, gdy kochamy?). Druga zwrotka trochę mnie drażni, wygląda mi to na słynne "jak trwoga to do boga". Nie rozumiem też modlitewnych zasobów - wydawało mi się, że modlitwa to rozmowa z bogiem,a nie coś co się...zbiera, gromadzi jak manę, moc.. Generalnie wiersz wydaje mi się mało przemyślany, niedopracowany, w dodatku aż korci mnie do zadawania pytań o stosunek podmiotu do własnych wierzeń, ich funkcji oraz własnej wizji boga. |