Rozmowa na jednej nodze
Nieśmiało przychodzę
Na jednej nodze
Brakuje mi równowagi
Nie mam odwagi
Ty mi ramię podajesz
na jednej nodze stajesz
I patrzę na Ciebie inaczej niż do tej pory
Tak, właśnie takiej szukałam podpory.
Potem dotykam Twych dłoni
I bawi mnie siwy włos na skroni
rozwesela kurza łapka przy oku
I ginę, ginę w Twym wzroku.
Milcząc pytasz o kochanie
Ja czuję, coś zaraz się stanie…
Tchórze, burzę naszą ciszę
Mówisz, ale ja nic nie słyszę
Jestem przestraszona
Ja, Twa nie żona
Dla Ciebie stworzona
W popłochu myśli składam
Jednak nic nie odpowiadam
I tak spleceni ciszą
Trwamy, Słuchamy
Za oknem drzewa się kołyszą
Czy one nas słyszą?
Mówisz-nie ma pośpiechu i konieczności
Lubię tak milczeć w Twej obecności
A ja lubię jak zastygasz wpatrzony
I uśmiechasz się do mnie Twej nie żony
I mogłabym tak z Tobą spędzać dnie całe
Takie to nasze szczęście
Jak buty za małe.
Ola
|