Zielona jej sukienka zwiewna
Chciałbym cię niebiańsko pieścić. Scałować z sukni
Ust całą purpurową słodycz. Wchłonąć zapach i smak
Każdej części ciała. Wypić wino z najskrytszych zakamarków
Niedostępnych postronnym. Przeniknąć w głąb jaźni
Spełnień i pragnień niewypowiedzianych. Zmieszać z każdym oddechem
Oddech stłumiony jękiem. Bicie serca zrównać
Z serca biciem pulsującym w rytmicznym wytchnieniu.
Chciałbym cię niebiańsko pieścić. Zwiewną twą suknię
Odrzucić w nicość zatracenia i zapomnienia. Odgadnąć myśli
Nieuczesane jak po wyjściu z wody włosy. Zachwyt przyoblec
W spojrzenie żywiczne jaśniejące blaskiem. Aż oczy
Mrużyć by było trzeba z rozkoszy.
Chciałbym cię niebiańsko pieścić. Powiedzieć bez słowa
Całą prawdę i całą prawdę usłyszeć. Odkryć nagość bezwstydną
W niewinnym zdumieniu że anioł też człowiek
W nieziemskim wcieleniu. Aureolę westchnień zapamiętać
Po kresu brzemię. Tak trwać w czasu niepojętej skończoności.
Chciałbym cię niebiańsko pieścić. Odkrywać na nowo
Za każdym razem. Powtórnie narodzić się
W twoim łonie. Odetchnąć bez krzyku w świecie
Krokom oddanemu w wieczyste władanie
Zdumionemu że szara codzienność piękniej wygląda
Niż na ekranie marzeń. Niż opowieści głów paru
Aż chorych z zazdrości zapatrzonych w trwodze.
Jak przez szybę przypadków lekko nadtłuczoną.
Chciałbym cię niebiańsko pieścić. Odnaleźć zdanie
Najwznioślejsze spośród zdań wszelakich. Co dreszczem przenika
W eklektyce zdarzeń plecy utrudzone. Co błahym się wydaje
Będąc w rzeczywistości najważniejszym w życiu.
p_s
|