Mamy kota
luźna sukienka
powiewała przy dźwiękach fortepianu
zwiastując nadchodzący półmrok
kładłeś mi wtedy rękę na ramieniu i przytulałeś do siebie
mówiąc ''ta chwila nigdy nie odejdzie'',
wierzyłam ci na słowo
podtrzymując atmosferę niedzielnej euforii,
wyprowadzałam kota
sprzątałam rudą sierść z czarnego dywanu
wylewałam drogie whiskey
puszczałam z dymem 14 zł za paczkę
hodowałam raka
potrafiłam czytać z twoich ust
nawet wtedy gdy milczały
lub gdy miały do przekazania więcej słów,
niż kilometrów na sekundę pokonuje światło
w próżni,
zapakowane hermetycznie
i postawione na półce,
gdzieś między ogórkami a butelką wódki
zegar właśnie wybił północ,
a noc jeszcze długa
odzawsze
|