Wiersz pod choinkę

Tyś dotykiem i lawą dziko płynących serc,
Tyś płomieniem, energią milionów Hertz,
Tyś obrazem i płótnem wybitnych, malarskich ręc,
Tyś zjawiskiem, oddechem, poezją..coż więcej o Tobie można by jeszcze rzec,
Tyś wszystkim tym, co uosabiają słowa – chęć i cześć,
Tyś mieszanką Mieszka i Wedla – jesteś polską Królową Tęcz,
Tyś cytrusem, krainą wiecznie kwitnących bez,
Tyś viagrą, męskim popędem, który nie roni łez,
Tyś kształtna i zgrabna, nie jakiś tam jumbo jet,
Tyś nektar, wygrana w totka o liczbie 10 zer,
Tyś cud, miód, malina – słodka aż po sam kres,
Tyś Bóstwo Pigmejów i Indian, bo poisz i karmisz jak nasz codzienny chleb,
Tyś urodzona nago w Edenie, bo masz w sobie pokusę i grzech,
Tyś godzinami po pracy, wycieczką do Pragi i Czech,
Tyś kwintesencją polskości, jesteś życiodajna jak mech,
Tyś Mazurka kochanką, symbolem seksu i gier,
Tyś meksykańską przyprawą, bo na Twój widok traci się dech,
Tyś wygodną kołderką i grubą skarpetką, bo ciepło nam dajesz aż po sam grzbiet,
Tyś zwariowana, kochana – to z Tobą zaczyna i budzi się każdy wspaniały dzień,
Tyś młodzieńczym wigorem, nocy rozpustą, choć to właśnie Ty rozganiasz nam cień,
Tyś Malediwy, Haiti i Bari, bo dzięki Tobie nigdy w zimę nie będzie już bólu szczęk,
Tyś antyrutyna, słowiczy, szakali śpiew,
Tyś jest harmonia, lecz zarazem natury zew,
Tyś jest piskląt pokarmem – jesteś niezbędna jak ludzka krew,
Tyś jest powodem, dla którego wciąż i na nowo do Ciebie lgnę.

Shymel