Szary świt
Czuję jak serce moje bije,
tak mocno, ciężko o pomoc woła,
pogrążam się w twardej swej bezsile,
toczą się, toczą zmęczenia koła.
Rozciąga się wyżej nieokreślony
świat bezdenny
i szary świt.
Coś cichnie, milczy w ciszy chaosie.
Coś mknie ku światłu, ku światłu nadziei
i prosi, i błaga okrutny losie,
lecz światło jest szare, mózg szarość mieli.
Rozpada się szklana forma życia,
błyska gdzieś wilgoć
i szary świt.
Upadły chwile, upadły noce,
patrzą naprzód puste spojrzenia,
skrzydło uczucia się w klatce szamoce,
serce jest w piersi, serce z kamienia.
Rozetrzyj na twarzy ten wzrastający
szklanego świata
szary świt.
L3nor
|