Coś trzeba utracić
Od narodzin wciąż tracę
Matczyne gniazdo dobroci
Zdmuchniętę pierwszym oddechem
Tego już mieć nie będę
Ostatni może osłodzi
Choć jak oddany
I kiedy zależy
Dzieciństwo odeszło
Dało się mamić
Szybkiej młodości
Co truła siebie niecierpliwością
Chcąc być dorosłą
Chwały nie miała
Starte z papieru pierwsze kochanie
Całkiem na serio bez granic
Drugie nie tak lekkie
Serce raz otwarte
Nie kocha tak szczerze
Nigdy całe dla jednej
Nakazem eksmisji
kwiat wieku wyparty
Poszedł na straty
Z nim wigor i gibkość
Atrakcyjności wiecznej
Zmarszczki wydarły miejsce
Mało walecznie
Tracąc nogi
Laską wsparty
Pamiętam chwil pierwszych dreszcze
Choćbym chciał
Żałować nie mogę
Odchodzę wolny
Od czasu znaczeń
Warto było przyjść
I przyszedłbym raz jeszcze
Wspominając tych dawnych...
pawlikov_hoff
|