Miłość w czasach neurozy

Zawsze samotnie spędzał wieczory
A już przy skroni nitkę miał białą
Los jednak uznał że jest gotowy
Raz poznał pannę piękną i śmiałą

On sam cichutki trochę jak trusia
Bez nonszalancji szarmanckich gestów
Zebrał odwagę do pani ruszył
Ze stróżką potu płynącą z pleców

Pani dostrzegła waćpana ruchy
Całkiem niebrzydki przyznać musiała
Skradła spojrzenie śmiałości kruchej
I już spokojnie na pana czekała

Nagle on stanął jakby zastygły
Poczuł niepokój dobrze mu znany
Jego problemy miały przyczyny
Bał się okropnie że puści gazy

I na panewce spalone chęci
Szlachetnych myśli sztandar w odwrocie
Zesztywniał jakby srał na gałęzi
I drobnym krokiem ku wyjściu kroczył

Zaintrygował panią tym gestem
Nikt w taki sposób jej nie dał kosza
Złapała pana lekko przed wyjściem
Wtem zagrał werbel lecz nie dobosza

Pan spłonął wstydu czerwoną zgrozą
Wiele by dał by zapaść się w ziemię
Lecz bąki też były pani neurozą
Zawtórowała mu własnym werblem

Jakże scaliło miłością serca
Bo trzeba wiedzieć rzecz ważną bardzo
Nikt się nie wiąże z uniesień przeca
Lecz szuka odprężeń w czym inni gardzą


pawlikov_hoff

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2014-02-25 19:07
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < pawlikov_hoff > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się