Na zamówienie
Nietaktem jest pytać się słońca dlaczego jego promienie
Tak lśnią nad ranem a wieczorem zmieniają się
W purpurową pożogę. Czemu zmiennym jest
Niczym kameleon chociaż serce ma gorące i ogrzewa
Wszystkich tak samo. Zarówno uczciwych
Jak i tych nieco mniej. Nie pozwala oczom wpatrzonym
Beztrosko siedzieć bezczynnie a zakochanym
Wnętrza wrzące stukotem tabunów koni
Rozpala do czerwoności. Strachy i lęki usuwa
W sobie tylko miejsca wiadome. Dosłownie
Gdzieś pomiędzy mieć a być.
Gdy wstaje rosę strzepuje z rzęs traw
Krzewów i drzew stałych lub topi obawy
Mrozów wcale nie wiekuistych. Kusi
Prowokuje i zmusza do działania wszelkie stworzenie.
Natchnienia dostarcza nawet poetom
Którzy pióra połamane odstawili już dawno
Do kąta wcale nie najczystszego. Południowym zwyczajem
Wskazuje środek: pomiędzy przedpołudniem
A popołudniem. Dokładnie i niezmiennie
Od początku czasu liczonego dawno
Przed jestem i nie kończącego się wcale
Po będę. Najbliższych i obcych. Nie przestaje pracować
Nawet gdy wydaje się że przechodzi
W stan spoczynku horyzont malując na pomarańczowo.
Nad morzem na równinach lub w górach
Które ukochało zupełnie jak ja
Miłością najczystszą i pierwszą.
p_s
|