skowyt duszy
zobaczyłem w bezgwiezdną noc
wśród rozbitych ulicznych latarni
cienie umarłych dni
ubranych w słowa kłamstw
jak w lustrze
duszy mojej przedwieczny brud
błagalne słowa szeptałem w mrok
by jutra przyszedł blady świt
ukojenia nie przynosił kolejny wódy łyk
prócz obrazów niemych krzywd
czy usłyszałeś duszy mej skowyt
upadłej na bruk ?
już czas przyoblec się w maskę
nocy wybija właśnie ostatnia godzina
otwierając drzwi własnego więzienia
przekroczyć próg złudnej wolności
Adamo70
|