...miłosna modlitwa...
Miłość czy pożądanie,
oto jest pytanie.
A może jedno i drugie,
Skoro Cię tak bardzo lubię.
Nie wiem skąd mi się to bierze?
To co jest dziś na papierze.
Marzę, tęsknię, przywołuje
W myślach obraz Twój maluje.
Namaluję cię nagiego,
Tak jak Bóg człowieka stworzył
Będę modlić się do niego
Żeby obraz kiedyś ożył.
Będę Ci w nim towarzyszyć
W tle gdzieś muszę siebie wyszyć.
Odnajdziemy się tam sami,
Mocno w sobie zakochani.
Nasze ciała tak spragnione,
Gdy się zetkną stworzą ogień.
Świat nam w głowach zawiruje,
Wielką miłość namaluje.
Ciała będą się dotykać,
Ustami usta będziemy zamykać.
Pieszczot nam nie będzie końca,
Tym zbliżymy się do słońca.
Do słońca, księżyca i do gwiazd na niebie,
Nie ma takiej mocy, co nas rozdzieli od siebie.
Zaplątani w swe sidła zrobione z namiętności
Nigdy nam nie wystarczy wzajemnej czułości.
Chcemy się stale dotykać, pieścić i całować
Każdy dla każdego wierności chce dochować.
W myślach nie ma miejsca dla kogoś innego,
Ja już nie chce żyć nigdy, sama i bez niego.
Tęsknię ciągle i stale,
Wie on o tym doskonale.
Oddam mu serce i swą duszę,
Zrobię tak bo chcę, nie dlatego że muszę.
KatNa
|