litoterapia
w bladym świetle księżyca
jeszcze bledszy cień latarni
próbując krople nocy schwytać
rozumem serce chcę ogarnąć
w mroku twarzy nikt nie widzi
a w ciszy milkną ślady stóp
na mokrej ławce śpi kupidyn
harpie uczuciom kopią grób
a potem
z gęstej mgły bladego świtu
jak Eos z fal się wyłonię
zabiorę ze sobą dwie bryłki kalcytu
złoty w jednej
zieloną w drugiej dłoni
szybcia
|