Drewniany Krzyż
Odarty z wszelkich uczuć i złudzeń
Stoję na kamiennej górze
Stoję nagi
Jestem jak ptak
Ktoś zabrał mu skrzydła
Nie odlecę, choć bardzo chcę
Na próżno staram się ze wszystkich sił
Trwam tak wiek może już parę tysięcy lat
Przed oczami przechodzą obrazy minionych lat
To, co było już
Co uleciało gdzieś w dal
Szargany wspomnieniami
Chłostany myślami
One powracają wciąż Te dobre i te złe
Ja odlecieć chcę
Rozkładam ramiona łapię wiatr
Próbuję, ale nie mogę unieść się
Proszę i błagam by Anioły prośbę zaniosły do Niebios bram
Wyciągam prawicę składając hołd
Lecz On nieubłagany jest wciąż
To moja kara
To mój grzech, który tu uwięził mnie
Pokuta za niecny występek
Skazany na hańbę i szyderczy śmiech
Stoję tak w samotności owiany złudzeń mgłą
Jak odkupić mam swój czyn
Na moich drewnianych ramionach umarł Twój syn
Czy kiedyś wybaczysz mi...
Tristan350
|