Czwarte przebudzenie
Nędzna jak Windows vista
Spaliłaś nadzieję i wiarę jak kula ognista
Stałem się śmieciem, tłem do towarzystwa
Warszawa i Wisła zblakły w oczach jak stare pisma
W oceanie frustracji milczałem, krzyczałem w myślach
Dawno powinienem cię wygwizdać
Będąc przy Tobie zrezygnowałem z honoru
Sponiewierałaś mnie jak cenzura wierszy autorów
Odepchnęłaś mnie jak kościół Narrentum
Doprowadzając uczucia do fermentu
Jak człowiek śmieć w basenie ekskrementów
Zapadłem się nie pozostawiając po sobie fragmentów...
Gnijących miłości bogini
Chyba błogosławi mnie po całej linii
Zgrabną mordę doprawiając świni...
hohenheim
|