Przesmyk obok świtu
Karmione ciszą oddechy
W oknach skraplają myśli
Zapuszczam przekonań korzenie
Nie po tej stronie gdzie inni
Czekają świty w zasłonach
Półmrokiem kilka gram cięższym
W krawędziach ciała na przekór
Zmysły przychodzą ze szmerem
Po ścianach zamkniętch powiek
Spływają krople szarości
Niechcący puszczają palce
Ciepłe okrycie nocy
pawlikov_hoff
|