Z życiem za pan brat
Rozweselę cię życie o świcie
dobrym chlebem i łykiem kawy
obyś trwało dzień cały w zachwycie,
by nigdy nie brakło ci strawy.
Rozraduję powoli, lecz szczerze
papierosem, też poczęstuję
nikt radości ci już nie odbierze
jak pachnie powietrze, czy czujesz?
Poematem na koniec się skłonię
uśmiechnę beztrosko, pogłaszczę
no i wezmę parasol w swe dłonie
i ciebie, gdzieś schowam pod płaszczem.
Wędrowaniem zmęczymy się błogo
odpoczniemy w wysokiej trawie
nie nadepnę ci więcej na ogon
no i będzie chyba po sprawie.
zarumienionaiwona
|