+ ściana +
Podąża przez burzę śnieżną
tak wielu, bez celu...
Przetrwać chcą tylko po to
żeby wegetować, trwać
w swej marnej egzystencji bez uczuć,
bez pasji z tylko jednym sensem w życiu -
by utopić się za szkłem w dennej
bezmyślności działania
obezwładniającego alkoholu.
Dla mnie jeden tylko z nich pożytek taki,
że jak te wstrętne ludzkie robaki widzę
to cieszę się że taka jak oni nie jestem
choć z drugiej strony się wstydzę,
bo tak często sięgałam po to,
co ich sensem życia się stało.
Pogardę i wstręt do zguby symbolu
czuję teraz i choć staczałam się nieraz
to rozum i zdrowie zachować dane mi było.
Czuję wyraźnie, że coś się zmieniło we mnie.
Czuję się dobrze i pewnie,
czuję się inna niż przedtem
i głos słyszę mówiący mi słodkim szeptem,
że zdolna dziewczyna jest ze mnie,
że czyste piękno widzi we mnie
i że żyć nie może beze mnie...
Mówi mi, że przez piekło
nie przeszłam nadaremnie
a ja czuję się w końcu kimś...
Czuję się piękna i doceniona,
wartościowa i doświadczona,
czuję się w końcu sensownie,
więc nie przestawaj szeptać do mnie...
Oh, Boże...
Czy z człowiekiem może być gorzej?
Tam na ulicy siennej siedzi pod ścianą
ohydny, brudny człowiek
z kubkiem w ręku i mordą pijaną
i gdyby miał odwagę życie sobie odebrać
to nie musiałby jak wstrętny robal pełzać
i cały dzień na flaszkę wódki żebrać...
Na wszelki wypadek bądę o nim pamiętać...
FEMALE_CENOBITE
|