Dla mnie w bardzo interesujący sposób oddajesz w tym wierszu kryjące się pod tą samą skórą dwa odrębne, stojące do siebie w opozycji, nie przecinające się światy, jak gdyby każdy z nich znajdował się w innej czaszce. Trochę przywoływuje mi na myśl pewien klasyczny przykład złudzenia optycznego, gdzie możemy dostrzec zarówno dwa umieszczone naprzeciw siebie (symetrycznie ...), ludzkie profile jak i znajdujący się pomiędzy nimi wazon.... kiedy widzimy jedno, znika drugie, stając się jedynie tłem, choć właśnie znikając nadaje kształt widocznej części. Moim zdaniem ten utwór wychodzi poza jedynie opis osobistego stanu ducha i ciała, tym przemawia do wielu osób, aczkolwiek moim zdaniem jest on on także ogólnie o naszej sprzeczności jako ludzie, poczuciu bycia więźniem własnego ciała i pragnienia wzbicia się ponad świat / tym równocześnie go tracąc (spod stóp). Klasa! |