Pomimo spiekoty
potworny upał lejący żar
męczy organizm odwadnia
osłabia jego funkcje zniewala
pot spływa słonym strumieniem
wyczerpany pochłania płyny
aby napełnić zbiorniki
skulony w kącie szarości
prosi o skrawek cienia
dla umęczonego ciała
tylko dusza w nim jak dzwon
brzmi po rozległe krańce
serce wybija życia rytm
bo jego siła i moc
z wnętrza wypływa
zalewając otaczające
emanuje radością
skrywając smutek
w kieszeni pamięci
skwar mu nie straszny
bo jego wnętrze…
19.07 – 21.07.2007.
kazap57
|