Wyczekując jutra
Wychwalałam życie swoim tchórzostwem
Chciałam tak zachłannie iść drogą na skróty
Wszystko było takie przejrzyste i proste
Rozwiązaniem był plan misternie uknuty
Kochałam zbyt mocno natchniona szaleństwem
Z kolejnym latem ubywało nocom godzin
Pragnienie szczęścia stało się przekleństwem
Co dnia czekałam jutra które nie nadchodzi
I tak bez pomysłu brnę dalej przez życie
Przez ten głupi strach niczego nie zmieniam
Zgubiłam się po drodze i zostałam z niczym
Lecz w oczach wciąż się tli to jedno marzenie
szybcia
|