Po policzku....
Po policzku spływa łza.
Księżyc odbija w niej zimną twarz.
Jest tak mała jak ziarnko pisaku.
Jest tak dostojna jak pośród chwastów samotny kwiat.
Co do słońca wychyla płatki swe.
By drobinę słońca ujrzeć.
By zabłysnąć ostatni raz.
Nim umrze pośród traw.
Tak ona
Po policzku płynie już
Ostatni raz.
Już nie zabłyśnie w oku mym.
Nie odbije się w niej już
żaden obraz ani kształt.
Już jest blisko ust.
Już drogi kres.
Na ustach mych.
Czuję już jej słony smak.
Tam czeka ją samotnej wędrówki kres.
Umrze cicho.
Samotna i zapomniana jak miliony
Innych samotnych łez.
Pozostawiając po sobie
Na policzku jedynie mokry Ślad .
A w ustach słony smak
Po policzku spływa łza....
Tristan350
Tristan350
|