Milliarium
Milliarium.
Kolejna tablica informująca o dystansie, który czeka cię na szlaku.
Teraz jestem sobą i tobą w trójwymiarze, uważnie słuchaj słów moich:
Cel już niedaleko, myśli ulotne wciąż zbieram i pytam gdzie jestem?
Jestem. Tutaj. Po prostu jestem. A może już mnie nie ma. Zginęłam.
Dookoła cisza. Tylko pustynny krajobraz, krzewy i strzeliste szczyty.
Nigdy nie poznałabym się na takich widokach. Teraz widzę i wzdycham.
Piszę swoją historię od nowa, dla ciebie, a może już cię ze mną nie ma.
Jest we mnie czarna otchłań, pożera wszystko czego dotknę, na co spojrzę.
Teraz wiem dlaczego nie ma ciebie tutaj ze mną, pożarła cię bez słowa.
Umarłam. W środku znajduję się dziesięcioletnia dziewczynka. Smutna.
Już wtedy pogubiłam się w życiu, nadal prawdy od kłamstw nie odróżniam.
Trzęsę się, dostaje drgawek i tego zimnego, lepkiego potu, ale to nie choroba.
Ja tęsknię. Tak, tęsknie. Za tobą. Proszę, naucz mnie życia, naucz mnie kochać.
Nie zostawiaj przy stoliku samej, z ciepłym śniadaniem. Nie odchodź. Nie teraz.
Nie otwieraj drzwi, nie zabieraj kurtki, nie przekręcaj cholernego klucza w zamku.
Ten poranek. Te głuche bicie zegara. Cały świat widziany przez dziurkę od klucza.
Przede mną dwadzieścia mil drogi, nie wiem czy jestem gotowa na to spotkanie.
Nie będę już bardziej pewna. Nie będę już bardziej wątpiła w rację powrotu. Nie.
Dom spłonął- pochłonął dziesięć lat życia. Nie ma odwrotu. Góry nadal się wznoszą.
Podnoszę swój ciężar, na wytężone chodem plecy. Dźwigam całą swoją opowieść.
---Dziesiątki pustych, pożółkłych kartek, fotografie bez wyrazu twarzy z dzieciństwa.
Na jednej z nich widnieje pamiętliwe zdanie wycięte z powieści, którą miś czytał:
''I kolorami kłamstw, którymi się karmi, powiewem weny, którym się poi.''
Poczułam ulgę, lekki wiatr schłodził moje rozpalone ramiona. Słyszę szum morza.
lataWICA
lataWICA
|