Moi rodzice II
I znowu runęły moje marzenia,
Jak domki,
Jak karty,
Tekturowe blachy,
Plany na przyszłość, podjęły tułaczkę,
Wiecznego schizmu pośród ludzkiego bryzgu,
Uśmiech na twarzy zwiędły jak więdnął,
Kwiaty, bo brak mi wody którą jest radość,
Radości brak,
Siły brak,
Agresji kulminacja,
Chęć mordowania, to moja nicejska,
Polotu pełna, rozpacz łez krwi,
Ucięliście mi korzenie, wy,
Z których zaszczepiłem swoje istnienie,
To wy, a ja na przekór wam,
Mówię nie podam się,
Pójdę tam choćby sam,
Nieżyty pójdę tam, w nieżycie utonę,
Bo nie chce mi się żyć, jak Rodzic cię płonie,
chłopiec o niebieskich włosach
|