w górę
Zwietrzał już zapał
a serce dogorywa
minęły świeże dni
prawda się ukrywa
one
odchodzą z pamięci
prawa do niczego
na siłę uśmiechając się
do boga bezbożnego
Błękity, szarości
jak skrawki pogody
znikają dla świata
dla przygód-tych nowych
choć uszy wciąż słyszą
zaprzęgając i oczy
stać muszę spokojnie
by duszy nie droczyć
gdzie koniec tej męki?
co odciąć mi trzeba?
wytchnieniem mym wiatr
ukojeniem szczyt nieba
Ccclaudia
|