Jestem bluszczem,
Jestem bluszczem,
co się oplata dokoła pańskiego stołu
Czepia spróchniałego płotu
chwyta wiatru w polu
Pragnę złamanego szeląga
na takie złamania gipsu nie zakładają,
choć marnie wygląda.
Łaknę spojrzenia łaskawego
bywa czasem zezowate
i też odruchów z pańskiego stołu,
głaskania po włosach,
czułości choćby maleńkiej
czemu mi nie wystarcza
drżącej wiary
rdzewiejąca tarcza
wraca lęk
i tak bez końca
Ewawlkp
|