* * *
Gdy czas odmierzam własnym oddechem,
dłonie strudzone obmywam wodą,
odbicia w lustrze nie witam uśmiechem
i jeden papieros życia osłodą...
Gdy możliwości znów mam za dużo,
życie umyka między palcami...
moje wysiłki idą na próżno
i samotności kosztuję nocami...
Gdy moje stopy chodzą bez celu,
rygorem wspomnień codzienność dozuję,
telefon milczy od godzin wielu
i obecności swojej nie czuję...
Kwiaty w wazonie usychać pragną,
by zakończyło się ich cierpienie,
bo bez skrupułów i z dłonią wprawną,
ktoś postanowił odciąć korzenie...
INNA35
|