Droga do …
w deszczu przemyka
przeskakując pomiędzy kałużami
przemoknięty bez parasola
zupełnie nie zwraca uwagi
omija na chodniku ludzi
w jego umyśle obraz
w oczach zielone iskierki
przyśpieszył kroku
na skrzyżowaniu sygnalizacja dla niego
świeci tylko w jednym kolorze
ktoś go potrącił na przejściu
nieomal upadł – utrzymał równowagę
przebiegł przez ulicę
dokąd tak się spieszy
zupełnie nie reaguje na otoczenie
u jubilera w sklepowej witrynie
sprawdza która godzina
zdecydowanym krokiem ruszył dalej
deszcz nie przestawał padać
zupełnie przemoczony znika w bramie
schody pokonuje jak jaguar
otwiera drzwi – na jego twarzy uśmiech
zieleń zatańczyła wokoło na palcach
cudownym ciepłem opleciony jak szalem
dotyka ustami rozkoszy
10.04 – 11.04.2016.
kazap57
|