O rybaku i...
Z pokładu kutra widzę jak opierasz głowę na leżaku, jak morze liże twoje nogi i się łasi – niby zbłąkany pies. I jest ci dobrze. Uśmiechasz się. Trzymasz w ręku martini z oliwką i myślisz o hybrydowych paznokciach, które rano zrobiła ci manicurzystka.
A ja rozbijam tasakiem bryły lodu i obsypuję zimnym kruszcem złowione ryby. Rozdzielam połów do plastikowych skrzynek i układam w stos.
Potem patrzę na rybaków – a może mewy przycupnięte na łodzi – jak wybierają wodorosty z sieci. Klekoczą i śmieją się.
Wzdycham, bo ciebie i ich nie obchodzi, co zrobię z syreną, która leży martwa pośród fląder i dorszy.
pierwszyn1
|