Ulica

Wlewam w siebie, ostatnią flachę wspomnień o Tobie.
Łyk za łykiem, giną blade obrazy przeszłości.
Rok kolejny. Przepite, przekrwione spojrzenia.
Obudzony delirką, wstaję aby paść.

Mój worek aluminium, to dwie flachy z mety.
Krzyśka wczoraj padaczka przekręciła nam.
Mroczne życie bez faktów. Detoks za detoksem.
Znów wigilia na dworcu. Ile to już lat?

Już dawno zapomniałem, jak miałaś na imię.
Biegną dzieci chodnikiem. Skąd ten widok znam?

Kazik niesie kolejną flachę fioletowych zwidów.
Abym znów ujrzał diabła, stojącego za mną.

Padł, bełkocząc snem o moim zmarnowanym życiu.
Przykryty śmieciami.

Pośród resztek wspomnień o Tobie .


Gerard_Karwowski

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2016-09-22 11:53
Komentarz autora: Bo nie wszystkim w życiu wyszło tak jak chcieli.
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Gerard_Karwowski > < wiersze >
Elwi656 | 2017-04-17 19:05 |
Smutny
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się