Odleciałbym
Odleciałbym do ciepłych krajów.
Nie dla mnie zima – choć biel lubię.
Ja się najlepiej czuję w maju
kiedy się w zieloności gubię.
Kiedy na drzewach i na łąkach
nowe rozplenia się listowie.
I kiedy zabrzmi śpiew skowronka.
A ja mam znów zielono w głowie.
Odleciałbym. Jak Boga kocham.
Już w sierpniu bym spakował plecak,
bo denerwuje mnie ta „wiocha”.
Nic mnie nie cieszy, nie podnieca.
Nie wywołuje tych dreszczyków
na widok – nie pamiętam jaki.
Tych „achów”, „ochów”, tych okrzyków
kiedym ją wiódł w pobliskie krzaki
Odleciałbym, tam gdzie cieplutko,
Gdzie palmy, piasek, ciepła woda.
Ocean szumiał by cichutko, ptaszki ćwierkały,
a pogoda – przepiękna, cudna, znakomita.
Taka jak tylko na folderach
To na co czekasz? ktoś zapyta.
Latać się boję jak cholera.
hotel
|