rozwieją się dymy
przyszła na Wiejską raz wstrętna kaczka
a za nią Antek i cała paczka
wszyscy podtruci dymem kadziła
opowiadali o jakiś widmach
pewien dyrektor poczuł kasiorę
więc postanowił poprzeć tę sforę
i wszystkim którzy tak lubią bajki
kazał głos oddać na partię tej szajki
kaczor by śrutem po kuprze nie dostać
na odstrzał wystawił z kartonu postać
i by nie było że on coś nabroił
na dudka wystrychnął i w pióro uzbroił
a dym z kadzidła porwały wiatry
kraj nam zatruły od morza po Tatry
dyrektor wezwał kumpli po fachu
razem łupili żyjących w strachu
kaczor mu piórka złote podtykał
byle partyjki nikt jego nie tykał
aż dnia pewnego zbudził się orzeł
gdy ujrzał to wszystko rzekł tak być nie morze
wzbił się ku słońcu i mocą swych skrzydeł
rozwiał trujące dymy kadzideł
i choć w szuwarach kaczor się skrywał
wnet w szponach orła już dogorywał
znikły kadzidła, strachy i widma
w bajki przestali też wierzyć ludzie
Antek , dyrektor i im podobni
dziś paradują w więziennej bluzie
piotr skała szkudlarek
skala
|