przedpiekle
rozbity próbą całości
unoszę głowę
spoglądam na płonący raj
pode mną
horyzont potęgującej się chwili
w objęciach wydziera ze mnie pustkę
stąd jesteśmy razem
łódkami w czarnej toni
kosmos żyje nas bezwładnie
ukrywając w połowie świetlnych lat
różnice grawitacji
nieodnalezionych na dłoni
ziarnek piasku
osnuwają siebie nasze mgły
nie mogąc przeniknąć
zapadają głębiej jak struny
spowalniające drganie
przywiodłaś mnie do zera
to tu jeśli chcesz
możesz iść
może spotkamy się jutro
po raz pierwszy
|